Witajcie! :)
Jako, że jest to mój pierwszy post na tym blogu zacznę może od początku. Jestem zakręconą włosomaniaczką i to najczęściej temat włosów będę poruszać na blogu. W tym poście opowiem Wam co nie co o nich, o mojej przygodzie i tak dalej i tak dalej...
Więc włosomaniaczką jestem od 1,5 roku. Na wizaż zaprowadziło mnie prostowanie, którym spaliłam sobie włosy. Serio, suche z natury, skatowane prostownicą były w opłakanym stanie... Wzięłam się za siebie i różnymi kombinacjami doprowadziłam je do stanu jako-takiego. Jest okej, ale może być lepiej! :)
Moje włosy są wysokoporowate, suche z natury i przesuszone przez wiele czynników z zewnątrz jak i wewnątrz. Nie dostarczam im praktycznie żadnych witamin i jestem tego świadoma, ponieważ mój szybki tryb życia nie pozwala mi się nawet wyspać, co odbija się na ogólnym stanie zdrowia.
Mam za sobą kilka farbowań, o tym też przygotuję post bo to w sumie ciekawe i jednocześnie przestroga dla tych, którym znudził się naturalny kolor :) Nie, moje włosy nie są fioletowe. Kolory na zdjęciu są przekłamane, ale nie było im daleko do tego odcienia.
Obecnie szukam sposobów na EKSTRA NAWILŻENIE :) Jako, że punkt rosy w ostatnich dniach sprzyjał rozpuszczonym włosom, to pytam Was dziewczyny, pewnie jesteście bardziej doświadczone! :D
Co stosujecie, aby uzyskać miękkie w dotyku, dociążone włosy?:)